HARMONOGRA ZAJĘĆ JUDO
HARMONOGRA ZAJĘĆ JUDO

Aktualności

Zakończenie kariery Tomasza Kowalskiego

Warszawa 26-02-2015
Z dniem dzisiejszym ogłaszam zakończenie wyczynowej kariery sportowej. Powodem mojej decyzji jest stan zdrowia związany z wypadkiem z 2012 roku. Wyniki ostatnich badań, wykonanych pod koniec ubiegłego roku, porównane z wynikami z 2013 roku nie wykazały poprawy w zakresie zrostu kostnego pomiędzy uszkodzonymi kręgami. W świetle podwyższonego ryzyka związanego z wyczynowym uprawianiem sportu, pełny zrost kostny był jednym z warunków dalszych treningów. Decyzję tę konsultowałem ze specjalistami z zakresu neurochirurgii, medycyny sportowej, ale także z trenerami i swoim najbliższym otoczeniem.

Przez cały okres rekonwalescencji miałem świadomość, że może przyjść moment, kiedy będę musiał się wycofać. Zawsze odczuwałem, że nie jest do końca dobrze, ale moje samopoczucie, chociaż trochę uciążliwe, nie było powodem rezygnacji. Jako sportowiec przyzwyczajony byłem do niedogodności i bólu związanego z treningiem sportowym. Mimo ich natężenia po kontuzji, czułem się coraz mocniejszy i wiedziałem, że łapię formę sportową. Było to również widoczne w wynikach osiąganych w treningach i rywalizacji na macie, dlatego rozumiem, że decyzja ta może być zaskoczeniem. Jednak w świetle braku poprawy, ryzyko powikłań narasta. Moja sytuacja jest dość skomplikowana, ze względu na brak pełnego zrostu między kręgami, spowodowanego najprawdopodobniej przeciążeniami związanymi z wyczynowym treningiem. Przy urazach takich jak mój, nawet bez wyczynowego treningu mogą pojawiać się problemy. Zaliczają się do nich, m.in., poluzowanie tytanowej stabilizacji, które wymagałoby kolejnego zabiegu chirurgicznego z możliwymi powikłaniami (jak np. uszkodzenie zakończeń nerwowych czy problemy z blizną). Kolejnym zagrożeniem są dyskopatie i przeciążenia kręgów w sąsiedztwie operowanego odcinka, na co szczególnie narażają znaczne przeciążenia przy ruchach skrętnych tułowia, czyli wszechobecnych w judo. Ze względu na lokalizację urazu istnieje także ryzyko zaburzeń funkcji fizjologicznych, tj. problemy z trzymaniem moczu, wypróżnianiem się i erekcją. Najgorszym scenariuszem mogłyby być odrętwienia, częściowy niedowład lub nawet paraliż kończyn dolnych.

Myślę jednak, że poprzez leczenie oraz rehabilitację udało mi się odnotować znaczący postęp i prawie trzy lata temu niewiele osób znających ogrom moich urazów mogło przypuszczać, że osiągnę relatywnie dobry stan zdrowia. Wszystkim zaangażowanym w ten proces, a było tych osób bardzo wiele, chciałbym serdecznie podziękować. W szczególności panu doktorowi Rafałowi Załuskiemu oraz pani doktor Monice Horanin, panu doktorowi Andrzejowi Puźniakowi, pani doktor Julii Kanii, zespołowi Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej, zespołom rehabilitantów Provita we Wrocławiu oraz Medicus w Opolu, a także naszemu kadrowemu fizjoterapeucie Rafałowi Bindzie. Dziękuję również całemu zarządowi Polskiego Związku Judo i prezesowi Wiesławowi Błachowi. Moja kariera obfitowała w wiele sukcesów, ale także dotkliwe porażki. Był to czas ciężkiej pracy i wielu wyrzeczeń. Myślę, że porażki wiele mnie nauczyły, nie tylko w aspekcie sportowym.
W zasadzie całą swoją karierę spędziłem w klubie AZS Opole. Dziękuję wszystkim obecnym i byłym członkom zarządu i pracownikom tego klubu, w szczególności pani Annie Chodakowskiej i panu Edwardowi Faciejewowi, a także mojemu pierwszemu trenerowi, panu Jerzemu Dodzianowi. Ciężko jednoznacznie określić, które z osiągnięć jest dla mnie najważniejsze. Zwycięstwo w turnieju Jigoro Kano to na pewno wielki prestiż, ale dzięki pierwszemu medalowi mistrzostw Europy seniorów moja kariera nabrała tempa. Z kolei mistrzostwa Europy w 2012 roku były moim ostatnim startem w oficjalnych turniejach międzynarodowych. Wygrana Światowych Wojskowych Igrzysk jest dla mnie również bardzo istotna, ponieważ mogłem w ten sposób odpłacić się za zaufanie i wsparcie, które Wojskowy Zespół Sportowy we Wrocławiu udzielał mi od 2009 roku, aż do teraz, za co jestem bardzo wdzięczny. Wsparcie wojska umożliwiło mi komfortowe treningi i rozwój sportowy. Po kontuzji nie zostałem opuszczony, dlatego mój powrót do zdrowia i w konsekwencji do sportu jest również zasługą wojska, za co podziękowania składam na ręce
Dowódcy WZS, ppłk Leszka Korszuna. Chciałbym podziękować wszystkim osobom, które przyczyniły się do mojego rozwoju sportowego. Poza wcześniej wymienionymi, w szczególności byli to moi trenerzy kadrowi: Mirosław Błachnio, Marian Tałaj, Marek Adam, Adam Maj oraz Piotr Sadowski. Jednak najważniejszym moim osiągnięciem jest chyba medal z ubiegłorocznych mistrzostw Polski. Za niego chciałbym podziękować właśnie dyrektorowi Majowi oraz trenerowi Sadowskiemu, a także trenerowi Tomaszowi Lisickiemu.

W najbliższym czasie chcę poukładać swoje życie po wyczynowej karierze sportowej. Potrzebuję czasu by ustalić priorytety. Wciąż pozostaje jednak kilka wątków. Chcę skończyć studia zarządzania w sporcie na AWFiS w Gdańsku i obronić pracę magisterską. Do tego dochodzi sprawa sądowa z powództwa cywilnego o roszczenia z polisy OC sprawczyni wypadku, ponieważ nie zgodziłem się z wysokością odszkodowania i zadośćuczynienia wypłaconego przez ubezpieczyciela. Nie wykluczam jednak dalszego profesjonalnego związku z judo, ale wciąż za wcześnie jest na jakiekolwiek deklaracje.

Na pewno jednak pozostanę blisko dyscypliny, ze względów osobistych. Muszę jednak zadbać o teraźniejszość i przyszłość, mając na uwadze nową rzeczywistość. Sen o medalu igrzysk olimpijskich pozostał już tylko niespełnionym marzeniem. Moja kariera jednak nauczyła mnie wiele i ukształtowała jako człowieka. Na koniec chciałbym więc podziękować wszystkim, którzy wpłynęli na jej kształt — trenerom, działaczom sportowym, moim nauczycielom i koleżankom i kolegom z maty i spoza niej. Najbardziej zaś mojej rodzinie, Halimie oraz moim przyjaciołom. Nie wiem czy poradziłbym sobie z tym wszystkim bez Waszego wsparcia. Dziękuję.

Ze sportowym pozdrowieniem – Tomasz Kowalski.

powrót